Noszą je wszyscy. Zarówno trendsetterzy, jak i miłośnicy komfortu. Nie ma w tym nic dziwnego. Są nie tylko bajecznie wygodne, ale też kolorowe, piękne i wiecznie modne. A ilość wariacji na ich temat? Przyprawia o zawrót głowy! O ich zaletach można by napisać książkę, choć fanom sneakersów wystarczą dwa słowa: Air Max. Przyjrzyjmy się ich historii!
Jak to się zaczęło?
Tinker Hatfield – nazwisko, którego nie sposób nie zauważyć, gdy czyta się o marce Nike. Stworzył między innymi większość modeli sygnowanych nazwiskiem Michaela Jordana. Buty z systemem Air Max to również jego dzieło. Ten projektant obuwia z wykształcenia jest architektem. W takiej funkcji został zatrudniony przez markę ze znakiem łyżwy. Szybko okazało się jednak, że dużo lepiej niż z budynkami radzi sobie z projektowaniem butów! Jednak inspiracje pozostawały wciąż w kręgu jego pierwotnych zainteresowań. W przypadku Air Max był to budynek Pompidou w Paryżu, który na tyle zachwycił Hatfielda pod względem konstrukcji, że został przeniesiony w odpowiedniej skali do podeszwy butów Nike.
Budynek Pompidou w Paryżu - inspiracja Tinkera hatfielda przy projektowaniu Nike Air Max 1, fot. https://en.wikipedia.org/wiki/Centre_Georges_Pompidou
Strzał w dziesiątkę
Okres, w którym powstawały Air Max’y był dość specyficzny w historii marki. Choć radziła sobie na rynku całkiem nieźle, brakowało jej „tego czegoś”, znanego inaczej pod nazwą modelu flagowego. Buty miały wyróżnić ją spośród innych brandów, ale przede wszystkim zapewniać użytkownikom jeszcze lepszą amortyzację. Lata 80. przemijały pod znakiem intensywnych poszukiwań innowacyjnego systemu amortyzacji, który wypełni lukę w zapotrzebowaniu na buty sportowe. Odkrycia dokonał Tinker Hatfield. Za jego sprawą w 1987 roku nastąpił przełom w postaci butów z odkrytą poduszką powietrzną w podeszwie modelu. W ten sposób projektant nawiązał do zewnętrznej instalacji, którą zobaczył na budynku, który go zainspirował.
Dyskusje i sprzeczności
Jak każdy geniusz, Hatfield na początku spotkał się ze ścianą… Pomysł nie przyjął się od razu, a najwięcej zastrzeżeń powstało w środowisku marketingowców marki. Pojawiła się obawa, że ludzie będą przebijać widoczną poduszkę powietrzną. Z perspektywy czasu – obawa absurdalna, jednak jak na lata 80. System Air Max był pomysłem bardzo kontrowersyjnym. Dlatego, gdy światło dzienne ujrzał pierwszy model – Air Max 1, nazwany później Air Max 87, jego reklama zyskała podkład muzyczny w postaci piosenki „Revolution” Beatlesów.
Rewolucyjnie wygodne
Trzeba przyznać, że była to prawdziwa rewolucja w dziedzinie sneakersów. Buty z odkrytą podeszwą radzą sobie znakomicie podczas miejskich wędrówek. Ich fani mogą swobodnie przemierzać kilometry niezależnie od podłoża, a także uprawiać różnego rodzaju sporty. System Air Max to przede wszystkim gwarancja świetnej amortyzacji. Podeszwa jest masywna, ale opiera się na systemie poduszek, które dodają sprężystości naszym krokom. Z każdym rokiem do genialnego pomysłu Hatfielda dodawane są kolejne udoskonalenia. Prototyp z 1987 roku zyskuje coraz bardziej nowoczesny, kolorowy design (odchudzony model Ultra Moire, czy też nowość z ostatnich tygodni: Nike Air Max 1 z cholewką wykonaną w technologii Flyknit), który przypada do gustu wszystkim miłośnikom mody. Śledząc historię tego modelu, jesteśmy świadkami nieustannego rozwoju w słusznej sprawie. Ma być modnie i wygodnie! A buty z systemem Air Max są kwintesencją tych dwóch cech.